„Co powie Tata…”

Wychowałam się na piosenkach Fasolek, Magdy Fronczewskiej i Natalii Kukulskiej. „Co powie tata” to chyba jedna z bardziej popularnych piosenek małej Natalii. W związku z Dniem Ojca, dzisiejszy wpis będzie poświęcony roli mojego męża w wielojęzyczności zamierzonej i wczesnej domowej edukacji.

Nie spodziewajcie się proszę, jedzenia sobie z dzióbków i rodzinnej sielanki. U nas jest bardziej lub mniej normalnie. Są lepsze i gorsze dni. Tak samo jak na moim Instagramie 😉 Jedne zdjęcia wyjdą lepiej, drugie gorzej, ale tak właśnie u nas jest. Nie tworzę wirtualnego świata specjalnie dla osób, które do mnie zaglądają. Nie jest różowo i cukierkowo. Nie pokazuję tylko tego wycinka naszego życia, który jest prawie idealny. Chociaż może wtedy, więcej osób by mnie obserwowało. W tym miejscu pozdrawiam @elopomelopl, @teachyourbaby.pl, @tweetforbabies i dziękuję za nocne rozmowy.

Do sedna. Tata jest i wspiera, tak jak potrafi najlepiej. Nie ma zmysłu pani z przedszkola. Nie lubi wycinać, kleić, rysować i malować. Nie lubi czytać tych samych książek setki razy. Nie ma też za dużo cierpliwości do mniejszych dzieci. Dlatego dużo łatwiej przychodzi mu zajmowanie się starszą Lenką, niż młodszym Leo. Łatwiej jest też z Lenką z innego powodu. Córka należy do dzieci, które lubią chwalić się wiedzą, a mój mąż lubi szybko widzieć efekty swojej pracy. Wracamy do wspomnianego wyżej braku cierpliwości.

Ale to on gra z nimi w piłkę, biega, skacze i robi przewroty. Mówi do dzieci bardzo dużo po angielsku w domu i poza nim. Używa języka obcego bez żadnych oporów. Nie wstydzi się mówić i nie przejąłby się uwagami innych nawet na chwilę. Jest współtwórcą naszej domowej strategii, zakładającej naturalność języka obcego w domu. Smaży z maluchami naleśniki i ubija kotlety, chociaż wygląda to czasem trochę, jak we włoskiej rodzinie. To także on rozwija w córce pasję do matematyki i logicznego myślenia. Uczy ją dodawać, odejmować, mnożyć i dzielić. I oczekuje, że efekty pojawią się błyskawicznie. 😉 To tata potrafi się z maluchami wygłupiać, śpiewać piosenki i zainteresować córkę przekrojem zamku, kopalni węgla czy parowozu z książki Incredible cross-sections. Nawiasem mówić, jak kupowałam mu tę książkę, to nie spodziewałam się, że córka będzie ją oglądać z takim zainteresowaniem. Jednak mój mąż postawiony wieczorem przed wyborem: ogarnianie kuchni czy czytanie dzieciom, zawsze, ale to zawsze wybierze ogarnianie kuchni. Dlaczego? Ponieważ garnki i talerze już nic do niego nie mówią.

Źródło: domowe archiwum lenaspeaks.pl

Czy można robić z dziećmi więcej? Oczywiście. Mój mąż nie ma jednak żadnych oporów, żeby powiedzieć, że coś mu się nie chce i kropka. Można przecież też robić dużo mniej.

Zastanawiacie się jeszcze, dlaczego pomyślałam o piosence Natalii Kukulskiej? A pamiętacie tekst i ostatnie słowa? „On śpi…” 🙂 Tu komentarza nie będzie. Pozdrawiam serdecznie wszystkich Ojców.

Jeśli mój wpis Cię zainteresował albo się przydał, to zostaw proszę komentarz, polub i udostępnij. Zapraszam również do polubienie mojej strony na Facebooku, profilu na Instagramie i kanału na YouTube.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *